1670. Recenzja
Filmów o Rzeczypospolitej Obojga Narodów jest tak niewiele, że każda pozycja wywołuje moje zaciekawienie. Rok temu pojawił się "Diabeł Łańcucki", tydzień temu "1670". Do obu produkcji podchodziłem z pewną rezerwą i bez przesadnych oczekiwań. Pierwsza zaskoczyła mnie pozytywnie, druga była całkowicie przewidywalna.
W przypadku "1670" kluczową informacją jest fakt, że to serial Netflixa, który zwykle dość swobodnie podchodzi do historii. A historia jest tu w zasadzie tylko kostiumem. Cała reszta to impresja na temat współczesności. Znajdziemy więc walkę o klimat, LGBT, marsze równości i coś tam jeszcze, czego nie udało mi się zapamiętać. Wiele osób porównuje ten serial do Monty Pythona. No cóż, koło Monty Pythona to nie stało. Jedyna cecha wspólna to swobodne wykorzystanie przeszłości (vide: anarcho-syndykaliści lub św. granat ręczny w "Monty Python i Święty Graal"). "1670" bardziej przypomina polskie kabarety. Naładowany jest typowymi sucharami. Brakuje za to scen, które zapadałyby w pamięć i które ludzie przywoływaliby przy różnych okazjach (jak np. teksty z "Misia"). Jest to też humor bardzo tendencyjny. Monty Python śmieje się z każdego - zarówno z pastora i konserwatywnego posła, jak i z lewicowego aktywisty. "1670" jest bardziej wybiórczy, wpisując się całkowicie w Netflixową linię. Ale, szczerze mówiąc, zdziwiłoby mnie gdyby było inaczej.
Mimo to wciąż jest to serial całkiem zabawny. Choć jest to bardziej poziom "Świata według Kiepskich". Niewątpliwym plusem jest długość odcinków (~30 minut) i fakt, że jest ich tylko 8. Można więc go potraktować jako luźną rozrywkę po ciężkim dniu pracy. O ile rzecz jasna odrzuciło się uprzednio zbyt wysokie oczekiwania. Od strony wizualnej i gry aktorskiej nie mam mu nic do zarzucenia (ostatnio obejrzałem odcinek "Erynie", w którym Kraków udawał Lwów, a aktorzy byli z drewna). Na szczęście nawiązań do współczesności jest tak dużo, że tylko wyjątkowo nieogarnięte osobiszcza mogłyby uznać to za serial historyczny. Daję więc 6/10.
PLUSY:
- kostiumy i scenografia kolbuszowskiego skansenu
- gra aktorska
- krótkie odcinki
- całkiem zabawny
- muzyka lepsza niż w "Chłopach"
- serial nie próbuje być serialem historycznym
MINUSY:
- tendencyjne żarty
- trochę za dużo sucharów, a za mało humoru sytuacyjnego (praktycznie nie ma scen, które zapadłyby mi w pamięć i do których chciałbym wracać).
Zwiastun ciekawy... i też od razu pomyślałam o Monty Pythonie.
Szkoda ze Netflixa nie mam :p
Dobra, wahałem się, ale skoro akurat Ty dałeś aż szóstkę to może uruchomię torrentownicę i obejrzę.
A może jakieś prywatne oglądanie w KBK po ukraińsku? ;)
Jestem za, nawet jeśli serial okaże się słaby, przynajmniej poćwiczymy język.
Ale ten serial jest mega spoko, ja dobrze pamietam niektóre teksty i sytuacje XD