Lean w Królestwie
W ubiegłym tygodniu skończyłem czytać jedną z nowszych pozycji w bibliotece KBK, czyli "Czterdzieści pięć absurdalnych zwyczajów Toyoty". Jest to książka, którą napisał Wakamatsu Yoshihito, jeden z największych ekspertów od Systemu Produkcji Toyoty (na recenzję przyjdzie jeszcze czas). W sobotę z kolei odbyło się pierwsze w Królestwie spotkanie członków Stowarzyszenia Lean Management Polska. Testowali m. in. gry, które stworzył @lcgames. Zacząłem więc zastanawiać się, czy "mamy u siebie lean"?
Cudzysłów jest nieprzypadkowy, bo wiem doskonale, że lean w Królestwie dla kogoś, kto zajmuje się tematem może brzmieć dość absurdalnie. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to miejsce pracy. Nie ma tu ani jednego pracownika. Z drugiej jednak strony w projekt zwany KBK zaangażowanych jest sporo ludzi. W ten czy inny sposób. Samo zaś miejsce świadczy usługi, choć są one nieodpłatne. Myślę więc, że można mówić o leanie, choć warunki są ekstremalnie trudne, bo nie ma stosunku pracy, więc trudno wymagać czegokolwiek od ludzi.
Lean w Królestwie to przede wszystkim liczne małe usprawnienia. Na przykład skrzynki z kółkami. Kiedyś nie miały kółek. Podczas spotkań często trzeba było je przesuwać. Ludzie schylali się, podnosili je, nadwyrężali kręgosłup. Teraz wystarczy przesunąć. Jedna z nich służy do przewożenia naczyń ze zmywarki do kuchni. Swoją drogą skrzynka na naczynia przy wejściu i sama zmywarka również są efektem myślenia skierowanego na redukcję niepotrzebnej pracy.
Od całkiem niedawna na ścianie w przejściu koło kuchni są powieszone trzy kartoniki: DO ZROBIENIA, DO KUPIENIA, POMYSŁY. Każdy może tam powiesić karteczkę z swoimi propozycjami. Okazuje się, że takie demonstrowanie potrzeb jest dość skuteczne, bo ludzie zwracają na nie uwagę. Ostatnio jedna osoba powiedziała: "O potrzebujecie frenchpressów? Mam jeden do oddania." Z kolei zapisane pomysły spokojnie mogą czekać na realizację. Nie ma ryzyka, że zostaną zapomniane.
Jednym z nowszych pomysłów były SMART-gniazdka, które rozwiązały kompleksowo kilka problemów. Po pierwsze dzięki nim mogę odpalić w niedzielę ekran, iść do domu i sam się wyłączy o określonej godzinie. Dzieje się tak zresztą codziennie, bo opuszczając KBK o 23.00 zostawiam ekran jeszcze na 2 godziny. O tej porze zdarza się, że ktoś przechodzi obok okna. Podobnie ma się sprawa z lampkami w szafie. Teraz mogę je zaprogramować, by włączyły się o określonej godzinie (po zmroku). Tworzą znacznie lepszy klimat niż górne lampy.
Jeszcze ważniejszą zmianą było przemeblowanie kuchni w ubiegłym roku. Jednodniowy tetris skutkował o wiele większym porządkiem i swobodą ruchu. Obecny stan jest bez porównania lepszy od tego co było.
Oczywiście to tylko część różnych usprawnień wprowadzonych w KBK w ostatnich latach. To jednak co odróżnia (moim zdaniem) optymalizację od leanu to czynnik ludzki. Lean to doprowadzenie do sytuacji, w której wszyscy zaangażowani w miejsce zaczynają myśleć nad tym, co można poprawić. Sporo pomagają w tym Wiece, bo wtedy zwykle pojawiają się różne pomysły. Przypominam jednak, że od niedawna każda sobota jest czasem przeznaczonym na ulepszanie Królestwa i zachęcam niniejszym do brania w tym udziału.