Coraz bliżej Święta

avatar

Nie mam jakichś specjalnych nostalgicznych wspomnień z dzieciństwa jeśli chodzi o Boże Narodzenie. Będąc dziecięciem epoki PRL, a następnie nieco starszym dziecięciem niezamożnych rodziców średnio odnajdujących się w popeerelowskiej rzeczywistości, nie doświadczyłam niczego wybitnie spektakularnego. Święta kojarzyły mi się zawsze z zapachem pomarańczy oraz szynką konserwową w dużej puszce w kształcie jaja (być może mógł to być Krakus, ale nie jestem pewna). Galaretę otaczającą ten kawał szynki pamiętam do dziś, choć nigdy nie odważyłam się jej tknąć nawet palcem, a co dopiero spróbować 😉

Dlatego nigdy specjalnie nie brała mnie „magia świąt”, bożonarodzeniowwa wystawka w marketach już od listopada budzi we mnie zdziwienie i politowanie, a świąteczne reklamy z Coca-Colą na czele (choć i Allegro już dogania, o Aparcie nie wspomnę!) piekielnie mnie irytują, bo przecież nikt tak pięknie nie mieszka i nikt tak cudownie nie obchodzi świąt paradując w przepięknej kiecce wśród płatków śniegu! Przecież śnieg w Wigilię od lat już nie padał! Zakrzywienie rzeczywistości!

A potem pewnego dnia, w wieku lat czterdziestu z maleńkim haczykiem, wracając z pracy w pewien ponury deszczowy listopadowy dzień, trafiam na Rynek w Katowicach i widzę to. I wsiąkam na całego, jest pięknie, chcę już Święta! Chcę przystroić dom, piec pierniki i pakować prezenty. Chcę na jarmarku przejechać się na kole młyńskim, zjeść kromkę ze smalcem za dwie dychy i wypić grzańca.

Ot, starość chyba… ;)



0
0
0.000
4 comments
avatar

Jest klimat 🥰 ja tam na święta czekam zawsze od pierwszych zimnych dni - jedyna pociecha 😁
A od razu po świętach czekamy już na wiosnę, wiadomka!

0
0
0.000
avatar

Prawda to. Jedyny pech, że przez takie oczekiwanie od tego do owego człowiek jest coraz starszy nie wiadomo kiedy i dlaczego 😜

0
0
0.000
avatar

Oj prawda 😂 skąd to jak to? 😁

0
0
0.000