Dziennik #237/2024 - ważne rzeczy się dzieją

avatar


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Dzisiaj swój wpis rozpocznę ogłoszeniem parafialnym. Zachęcam Was wszystkich do sprawdzenia inicjatywy Ultra Baltic Swim 2024. W skrócie chodzi o to, że pewien hardkorowiec postanowił popłynąć wpław z Polski do Szwecji. Robi to po to, aby wesprzeć podopiecznych fundacji Cancer Fighters. Znam tę fundację od lat i od lat ją wspieram. Oczywiście nie wielkimi kwotami, bo na to mnie nie stać, ale jak mi zostanie wolne 10 czy 20 zł to zamiast przewalać na głupoty zawsze wysyłam im. Wiem, że robią dobrą robotę. Opiekują się szczególnie dziećmi onkologicznymi. Nie tylko zbierają fundusze na ich leczenie, ale co równie istotne moim zdaniem zmieniają ich życie na lepsze. Spełniają ich marzenia, organizują w szpitalach zabawy czy spotkania ze znanymi osobami i robią naprawdę wiele dobra. Sama miałam okazję raz uczestniczyć w wizycie na oddziale dziecięcej onkologii właśnie z ramienia tej fundacji i radość, którą mają te dzieci podczas tych odwiedzin jest po prostu nie do opisania. Te dzieci mają już wystarczająco ciężko w życiu, więc jeśli jest coś, co my jako dorośli możemy dla nich zrobić to uważam, że mamy wręcz obowiązek, żeby to uczynić. I to właśnie robi ta fundacja. Daje dzieciom radość, siłę, szczęście i chociaż chwilowe wytchnienie od trudów choroby. Ja bardzo im kibicuję i zachęcam Was również do tego samego. Wraz ze startem Ultra Baltic Swim ruszyła zbiórka funduszy na podopiecznych. Zachęcam z całego serca, żeby rzucić chociaż piątaka. Nie pisałabym tych słów, gdyby nie to, że na własne oczy mogłam się przekonać jak wiele dla dzieci chorych i ich rodziców znaczy praca tej fundacji. Piątak to naprawdę niewiele, ale jak zbierzemy się wszyscy razem to możemy zrobić naprawdę dużo dobrego. Link bezpośrednio do zbiórki: klik.

Obudziłam się wcześnie. Zdecydowanie za wcześnie jak na dzień wolny, bo już przed ósmą byłam na nogach. Wiedziałam, że to oznacza, że na bank będę spać w dzień i tak też się stało. Tak naprawdę do godziny 16 miałam kilka drzemek i kompletnie nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia, serio. Czułam masakryczne wręcz zmęczenie po całym tygodniu pracy, więc po prostu postanowiłam nie walczyć sama ze sobą i sobie drzemałam.

Koło 16:30 wyszłam z domu i stanęłam przed ogromnym wyzwaniem. Na moim lusterku w aucie siedział pająk. Nie wiem czy już o tym kiedyś wspominałam, ale strasznie boję się pająków. Nawet samo zdjęcie potrafi we mnie wywołać bardzo nieprzyjemne reakcje. Od razu serce zaczęło walić mi jak szalone, ale kompletnie nie miałam co z nim zrobić. Całą siłą woli po prostu go zignorowałam, sprawdziłam poziom oleju [było ok na szczęście] i pojechałam na miting. Jak zajechałam na parking to znalazłam patyka i wykazałam się przeogromnym sprytem, ponieważ owym patykiem zdjęłam pająka z lusterka i panicznie wyrzuciłam na trawę. Ulżyło mi, ale adrenalina skoczyła mi pod sufit, serio. Na mitingu było super. To moja pierwsza grupa AA, na którą kiedykolwiek poszłam. Zawsze była bardzo kameralna, ja plus trzech starszych panów. Jeden z nich niestety już odszedł, co bardzo przeżywałam. W każdym razie bardzo dawno mnie u nich nie było i myśleli, że zapiłam. Jak im powiedziałam, że się dzielnie trzymam i nawet rozpoczęłam terapię pogłębiona to bili mi brawo. Bardzo mnie to wzruszyło. Muszę chodzić do nich regularnie, bo naprawdę mi to pomaga. Było też więcej nowych osób co też było bardzo miłą niespodzianką. Fajnie spędziłam dwie godziny na rozmowach o trzeźwieniu.

Po powrocie do domu ogarnęłam siebie i psa i poleciałam na dwór, ponieważ przyjeżdżał mój przyjaciel. Mamy taki rytuał, że on w pobliżu mnie rozpoczyna pracę, więc zawsze przyjeżdża dużo szybciej i idziemy sobie na spacer. Było fajnie, naładowałam się dobrą energią. Dawno się z nim nie widziałam, bo ciągle albo jedno albo drugie w pracy i już mi brakowało takiego kontaktu face to face. Pies go uwielbia, więc oczywiście były szaleństwa. Dużo zmian życiowych się u niego szykuje i w sumie o tym rozmawialiśmy. Trzymam za niego kciuki jak cholera.

Po powrocie do domu złapałam za kluczyki do auta i pojechałam na zakupy. Dobija mnie to jak muszę wydawać pieniądze, bo naprawdę kupka z kasą topnieje w zastraszającym tempie, a przecież wszystkiego sobie odmawiam. Nie wiem już naprawdę co mam zrobić, żeby wydawać jeszcze mniej na jedzenie. Są dni, że żywię się za 10 - 15 zł, a i tak mam wyrzuty sumienia myśląc, że pewnie dałoby się taniej i trwonię środki. Bez sensu. Bardzo mi to zjechało nastrój.

Wieczór przyjemny. Zrobiłam sobie butlę wody i zaległam przed komputerem. Czuję przyjemne zmęczenie, więc na pewno nie będę siedzieć długo. Coś sobie jeszcze poklikam i idę się położyć. Nadal do mnie nie dociera, że w poniedziałek nie będę musiała wstawać o 4 do pracy. Za to mam na poniedziałek inne, bardzo ciekawe plany, ale nie będę spoilerować.

Do jutra!



0
0
0.000
1 comments
avatar

Hello ataraksja!

It's nice to let you know that your article will take 13th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq

You receive 🎖 0.2 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 401 with your winnings.

2.png


Invest in the Lu token (Lucoin) and get paid. With 50 Lu in your wallet, you also become the curator of the @hive-lu which follows your upvote.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP or to resume write a word START

0
0
0.000