Dziennik #221/2023 - zatrzymanie pijanego kierowcy i 60 lat razem

avatar


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Słowem wstępu pozwolę sobie zaznaczyć, że po pierwsze tym razem brak postów nie wynika z zapicia, a z tego, że jestem na silnych lekach i po prostu wcześnie chodzę spać, a po drugie, że ten post będzie na pewno długi, ponieważ wczoraj i dzisiaj działo się tyle dookoła mnie jak i we mnie, że pewnie wyjdzie z tego mały elaborat. Zacznijmy zatem chronologicznie od wczoraj.

Wczoraj dzień był standardowy do czasu pojechania na terapię. Na terapii było standardowo, ale wyprosiliśmy terapeutę, żeby szybciej skończyć. Jak już wspominałam mam zepsute auto i nie stać mnie aktualnie na jego naprawę, więc na terapię dojeżdżam z kolegą. Wsiadamy sobie do auta zadowoleni jak wiele dnia przed nami, wyjeżdżamy z parkingu i ustawiamy się za taksówką w kolejce do wyjazdu na ulicę. Nagle z dupy taksówka zaczyna cofać i pomimo klaksonów uderza w auto kolegi. Ja szybko robię zdjęcie blach, gdyby chciał uciec, a kolega wyskakuje do niego. Gość polubowny, wracamy na parking, żeby spisać oświadczenie o szkodzie. Jak tylko typ wysiada z auta obojgu nam zaświeciła się czerwona lampka. Gość bełkocze, dziwnie chodzi, twierdzi, że to od udaru. Taksówkarz z udarem w takim stanie w pracy? No way. Żaden alkoholik nie oszuka drugiego alkoholika. Kolega zabiera mu szybko kluczyki od auta i każe chuchnąć. Ten swoim oddechem powaliłby las dębowy. Dzwonimy na policję.

Czekając na policję gość cały czas błagał nas o oddanie kluczyków od auta i anulowanie policji. Bełkocze, ledwo stoi, ma rozwaloną głowę z której leci krew. Na to wszystko napatoczył się syn tego gościa i był bardzo agresywny, ale na szczęście nie do nas tylko do własnego ojca. To już było dla mnie jasnym sygnałem, że to nie był incydent w jego wykonaniu tylko stała czynność. Policja przyjeżdża po 40 minutach i na szczęście przyjechała policjantka i policjant bardzo konkretni i krótko postępujący. Gość zbadany alkomatem, faktycznie coś tam wydmuchał [nie powiedzieli nam ile], a my jako świadkowie dostaliśmy wezwanie na przesłuchanie, które odbędzie się w piątek. Jestem zestresowana, bo nigdy nie miałam takiej akcji. Po jakiś trzech godzinach policja puszcza nas wolno z przykazem, że mamy obowiązek stawić się na przesłuchaniach. Jestem rozbita, ale na to wszystko kolega proponuje, że może poprawimy sobie humory burgerami. Ja choć liczę każdy grosz postanowiłam wyjątkowo się zgodzić, bo ten dzień był naprawdę szalony. Zabrał mnie do restauracji, w której burger był warty każdej wydanej złotówki. Objedliśmy się jak bąki i odwiózł mnie do domu.

Jestem cholernie dumna z kolegi, że tak stanowczo zabrał pijakowi kluczyki i że miał na tyle odwagi, żeby mu się postawić i ich nie oddać. Pierwszy raz w życiu miałam taką sytuację i była ona dla mnie naprawdę bardzo stresująca. Bałam się, że nagle gość z błagań przejdzie do agresji dlatego też kolega nagrywał całe zajście. Jak to się wszystko skończy nie wiem. W piątek pojadę na przesłuchanie to może się coś dowiem. Cieszę się, że utrąciliśmy jednego pijaka drogowego, bo mam alergię na takich. Być może konsekwencje, które będzie miał coś zmienią, kto wie.

Dzisiaj.

Spałam bardzo długo, ale bardzo kiepsko, budziłam się i nie mogłam usnąć. Po odstawieniu relanium nadal nie czuję się zbyt dobrze, ale pani doktor zrobiła znowu mix z lekami, więc może na dniach moje samopoczucie zwłaszcza to nocne się poprawi. Wstałam i ogarnęłam się, bo dzisiaj wielki dzień, a mianowicie świętowanie 60 rocznicy ślubu moich dziadków.

Rodzice po mnie przyjechali i pojechaliśmy. Restauracja piękna, wszystko pięknie przygotowane, cała rodzina w komplecie. Nie jestem zbyt rodzinnym człowiekiem, źle się czuję na takich spędach dlatego taktycznie usiadłam obok dziadków, bo z nimi zawsze mam o czym rozmawiać. Zjedliśmy dobry rosół, potem była fura mięs i ryb, a na końcu tort. Było bardzo wzruszająco, babcia płakała chyba z dziesięć razy, że taka wspaniała jest nasza rodzina, że wszyscy są razem i takie tam. Być może i tak jest, a tylko ja jestem takim wyobcowanym wyrzutkiem, a przynajmniej tak się czuję. Bardzo się ucieszyłam na koniec imprezy. Oczywiście impreza miała być bez alkoholu, ale nie byliby sobą, gdyby nie wjechał chociaż szampan, za którego kategorycznie podziękowałam oznajmiając, że nie piję. Nikomu się nie muszę tłumaczyć, ale wytrąciło mnie to trochę z równowagi.

W drodze powrotnej poprosiłam tatę, żeby wysadził mnie przy Biedronce, żeby zrobić zakupy na nadchodzący tydzień. I tak proszę Państwa zakupy na cały tydzień wyniosły mnie 50 zł. Nie licząc obiadów, bo te jem na terapii. Za 50 zł to ja nawet jednego dnia nie jestem w stanie pić taki mam spust, a tu mam żywność na cały tydzień i to bez patrzenia na ceny. Picie to drogi sport, zdecydowanie. Dało mi to mocno do myślenia. Postanowiłam też trochę ograniczyć słodycze dlatego zamiast tego kupiłam sobie 1,5 kg jabłek.

Jestem przetyrana tym dniem przeokrutnie. Mam silny ból głowy i nawet tabletki na to nie pomogły w dodatku jestem przebodźcowana po spotkaniu rodzinnym. Chwilę pograłam w Simsy, a teraz odpaliłam sobie na Netflixie serial Informacja zwrotna. Zaczyna się całkiem ciekawie i jestem żywo zainteresowana jak rozwinie się dalej. Polecajki na razie nie daję, bo jestem w trakcie pierwszego odcinku. To co mogę na pewno polecić to Four Good Days [jest na CDA]. Wspaniały film pokazujący niszczycielską siłę nałogu i zaparcie, aby z niego wyjść. Bo można. Trzeba tylko chcieć i mieć kogoś, kto wyciągnie pomocną dłoń, gdy się upadnie. Ja mam to szczęście, że mam wokół siebie ludzi, którzy tę rękę mi zawsze podadzą niezależnie od tego ile razy upadnę i jak długo będę leżeć.

Czuję się ostatnio bardzo zmotywowana do trzeźwienie chociaż mam wrażenie, że na terapii mogłabym dawać z siebie trochę więcej. Ten tydzień taki jakiś słaby był, mało się odzywałam, siedziałam zamknięta we własnej głowie. Chcę to zmienić, bo poszłam tam się leczyć, a nie siedzieć na krzesełku.

I to by było chyba na tyle. Dwa dni, dużo się działo, dużo emocji, z którymi ja na trzeźwo sobie nie najlepiej radzę, ale radzę sobie tak jak umiem i z tego jestem dumna, bo rozwiązaniem nie była butelka tylko ciepły dom, herbatka, gra, Netflix, tulasy z psem. Jak chcę to mogę.

Bardzo długi wpis wyszedł, ponad 1000 słów, ale chciałam sobie oba te dni odnotować, bo były dla mnie istotne. Gdy będę do nich wracać za jakiś czas ciekawa jestem jakie emocje będą mną targały.

Do jutra!



0
0
0.000
1 comments
avatar

Hello ataraksja!

It's nice to let you know that your article will take 13th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by peter.goki

You receive 🎖 0.7 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 121 with your winnings.

2.png


Invest in the Lu token (Lucoin) and get paid. With 50 Lu in your wallet, you also become the curator of the @hive-lu which follows your upvote.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP or to resume write a word START

0
0
0.000