[PL /ENG] My Actifit Report Card: October 2 2024

Dzień wczorajszy oficjalnie ogłaszam jako katastrofa. Zaczęło się od tego, iż mój Bombel kochany o 4 rano uznał, że się wyspał. Fakt, poprzedniego wieczoru poszedł spać dobrą godzinę wcześniej niż zwykle, bo zasnął w aucie. Gorzej, że o tej 4 postanowił obudzić też mnie - a ja zasnęłam po 23 i miałam pobudkę na karmienie Dzidzi, więc wyobraźcie sobie.

Ja naprawdę mocno reaguję na brak snu.

Bombel zresztą też, był śpiący cały dzień i ujmijmy to tak - niechętny do współpracy.

To znaczy, wszystko byłoby świetnie, ale tego dnia uparł się unicestwić Dzidzię. A ja miałam zapas mojej energii i cierpliwości na poziomie ok 10%. Efekt? Awantura za awanturą. Podczas jednej Bombel bezczelnie zasnął 😂 więc go obudziłam, bo co to, to nie, kochany, że ty sobie teraz zaśniesz, jak ja nie mogę.

Na szczęście potem, na 13.30, mieliśmy wizytę u fryzjera (pierwsza w życiu Bombla! Dotąd sama go strzygłam, ale ostatnio mi uciekł w połowie, więc uznałam, że spróbujemy u fryzjera to wyrównać). Było fajnie, Bombel pięknie obcięty, a że wracałam do domu drogą okrężną, to zasnął w aucie... I wszyscy w troje zrobiliśmy sobie 2-godzinną drzemkę. ♥️. Po której wstaliśmy w zupełnie innych nastrojach ☺️

I officially declare yesterday a disaster. It all started when my beloved Bombel decided at 4 a.m. that he had slept well. In fact, the night before he went to bed a good hour earlier than usual because he fell asleep in the car. What's worse is that he decided to wake me up at 4 a.m. too - and I fell asleep after 11 p.m. and had to wake up to feed the baby, so imagine. I react really strongly to lack of sleep. Bombel, too, was sleepy all day and, let's put it this way, uncooperative. I mean, everything would have been great, but that day he insisted on destroying Baby. And I had about 10% of my energy and patience left. Effect? Fight after fight. During one of them, Bombel shamelessly fell asleep 😂 so I woke him up, because no, my dear, you can fall asleep now when I can't. Fortunately, then, at 1:30 p.m., we had a hairdresser's appointment (Bomble's first in his life! I had been cutting it myself, but recently I lost it halfway through, so I decided we'd try to fix it at the hairdresser). It was nice, Bombel had a beautiful haircut, and since I was returning home in a roundabout way, he fell asleep in the car... And all three of us took a 2-hour nap together. ♥️. After which we woke up in completely different moods ☺️